Ku Czci Matek Rzek

Tin

Drodzy Przyjaciele! Polskę dotknęła ciężka powódź, Wieczne Wody znów pokazały nam swoją siłę i gniew. Wzywamy wszystkich pogan, aby przyłączyli się do wspólnej prośby wobec Bogiń i Bogów Wody o uratowanie naszych domów, plonów, żyć. Od wczoraj przez każdy dzień trwania powodzi na świecie o 21:00 CET będą gromadzić się w tym celu poganie. Proszę, dołączcie do nas! Dziękujemy, przekazujcie info dalej!

Zbyt długo lekceważyliśmy Bogów Rzek. Ludzkość tak łatwo zapomniała, że to właśnie dzięki wspaniałym Rzekom świata powstały nasze cywilizacje. Zastanówmy się nad tym chwilę i pamiętajmy, aby honorować Tych, którzy żyją i rządzą wodami.

Woda jest Tą, która daje, i Tą, która zabiera, skupmy się w naszych medytacjach na naturalnym biegu rzek i prośmy je o przywrócenie równowagi w biegu wszystkich spraw i rzeczy.

Udział w akcji można potwierdzić na Facebooku, tu zamieszczamy też linki do ciekawych rzecznych organizacji i dzielimy się zdjęciami spokojnych, matczynych rzek: Offerings to the Water Gods

[link widoczny dla zalogowanych]

pozdrawiam szczególnie ciepło forumowiczów z zalanych terenów, którzy pewnie nie mają czasu i możliwości zajrzeć do sieci, ale i tak jesteśmy z Wami!

Tin

Collach

he he, nie chce psuć inicjatywy ale rzeki od tysięcy lat wylewały i to jest naturalne.
Owszem, niosą wiele szkód w trakcie powodzi ale już w podstawówce mnie uczono, że rzeki co roku wylewają na wiosnę. Taki np Nil w starożytnym Egipcie. Ludzie po prostu zapomnieli, że Matka Natura ma własną koncepcje na świat i niekoniecznie musi się zgadzać z ludzką.
Sorry, ale jak dla mnie to bez sensu. Módlmy się, żeby pokrywa śnieżna która leży w górach nagle się nie stopiła, bo to dopiero będzie problem. A woda opadnie jak co roku.

Nathaira

Collach, w zupełności się z Tobą zgadzam! Smile

Wiedzmanna

Rzeki wylewały i wylewają. Ale - człowiek musi się podporządkować wodzie. Jeśli chce być z rzeką w zgodzie, musi uszanować jej siłę. Nie buduje domu na terenie zalewowym. Oddaj rzece to czego ona chce a nie kupuj terenu, bo jest tani.

Szerszen

Co nie zmienia faktu, że obecnie rzeki przekroczyły granice terenów zalewowych. W tym wypadku zgadzam się z Tin - prośba do Bogów wód i deszczu o uspokojenie wód oraz do Bogów słońca i wiatru o osuszenie nikomu nie zaszkodzi, a ludziom dotkniętym powodzią może pomóc.

Oczywiście, że rzeki wylewają co roku, tak samo jak nie należy kupować domu na terenie zalewowym, ale w tym wypadku terenem zalewowym stała się w zasadzie większość Polski. To nie są naturalne stany wód w ramach roztopów wiosennych.

Wiedzmanna

Powyższy swój post pisałam poruszona sytuacją wrocławskiego Kozanowa - ale fakt, Matka Natura pokazała swój gniew.

Keriann

A ja będę nudna, ale nasuwa mi się wątek polityczny... Bo w sumie dizęki naszej cudownej, peerelowskiej polityce rzeki zostały pozbawione meandrów, wybprostowane na maxa, wyrzucone ze swoich naturalnych koryt i mamy skutki "melioracji". mam porównanie z Narwią np czy Biebrzą, które są dużymi rzekami, ale tam, gdzie toczą się swoim własnym nurtem, nie ma większych problemów. Takie powodzie są cykliczne- raz na parę lat faktycznie sieją ogromne zniszczenia, ale... jak zwykle nasz kraj nic z tym nie robi. Politycy biorą pieniążki za sprawowanie funkcji, "wszyscy zgadzają się ze soba, a będzie nadal tak jak jest". Za kasę, którą zbiera się na pomoc powodzianom (oczywiście teraz trzeba zbierać, jak najbardziej popieram), a zbiera się cyklicznie, można by było zrobić zbiorniki retencyjne, umocnić i podwyzszyć wały antypowodziowe. Z lekarskiego punktu widzenia uważam, że lepiej zainwestować w profilaktykę niż w leczenie. Modlenie się do duchów rzek raczej nie na wiele się zda, jeśli będzie się po prostu spokojnie robić swoje- czyli w sumie nic. I jest to moim zdaniem podejście "na pół gwizdka"- medytujmy jako naród, módlmy się, a nuż więcej nigdy nie zatopi. A jak nie podziała, to złóżmy ofiarę... Nie jest tak, że jestem przeciwna duchowym praktykom, wiadomo, oczywiście ważna jest modlitwa bez względu na wyznanie, ludzie spokojnie mogą, a nawet powinni złożyć modlitwy w tej intencji, co zresztą i robią, jak słyszę, np. w kościołach. Ale niech za tym idzie akcja, działanie- nie tylko doraźna pomoc, ale sensowne rozwiązanie i zapobieganie ewentualnym skutkom w przyszłości. Bo że rzeki wyleją, to gwarantuję i być może wcale nie jest to gniew, a po prostu zaznaczenie obecności i siły natury. I przestroga, że zamiast się kłócić, która partia jest bardziejsza, wypadałoby się skupić, co tak naprawdę potrzeba dla kraju, dla ludu, który mieszka na tej, naszej ziemi. I działać. Ok, rozpisałam się, ale mnie też temat poruszył, pozdrawiam bardzo i oczywiście wspieram tych, których nieszczęście dotknęło osobiście. I duchowo, i w modlitwie, i materialnie, jak się da. trzymajcie się i walczcie o swoje!