nie medytacja

borowiak

Jest taka anegdota o pustelniku który tak mocno skupiał sie na medytacji ze zapominał zwykłego zycia. Dopiero wraz z napomnieniem mistrza by zerwał z tym zgubnym nałogiem (medytacją) doznał oswiecenia Smile

Keriann

Nasuwa mi się na myśl scenka. Otóż od pewnego czasu ćwiczyłam sobie niemyślenie. Tak, dla wprawy, potem łatwiej mi było zasnąć, kiedy wyłączałam jakiekolwiek myśli- ot, praktyczne ćwiczenie.
Pewnego razu, przy pewnym ognisku, rozmowa zeszła na ten temat. Słuchałam sobie cichutko, jak to ludzie mówili o podobnym stanie, rozważając go teoretycznie i uznając za niemożliwy do osiągnięcia. A jeśliby się go osiągnęło- oznaczałoby to oświecenie. Nieśmiało napomknęłam, że takie oświecenie, to tak wieczorem, jak za dużo kawy czy nie mogę zasnąć... Chyba mi nie uwierzono Wink

W każdym razie nie czuję się z tego powodu oświecona, choć nadal ćwiczenie praktykuję.
Jak to stwierdził Einstein: jeśli ktoś nie wie, że czegoś się nie da zrobić, ma spore szanse na zrobienie tego Wink

Czasem nadmiar wiedzy na tematy duchowe nie pomaga.

Szerszen

hehehehehe to mnie tak ktoregos dnia dotknelo potrojne oswiecenie - najpierw zaswiecily w szybe swiatla parkujacego samochodzu, potem zaswiecil oczami moj kocur, a w koncu zona zapalila swiatlo w pokoju.

Dlugo nie moglem po tym szoku dojsc do siebie Wink

- zwlaszcza ze... tez wtedy wykonywalem cwiczenie... obserwacji wszystkiego wokol.

Amras

Bueheh.. to ja chyba nie jestem oświecony bo nie przepadam za nadmiarem światła Very Happy

A co do tego oczyszczania umysłu z myśli, to miałem podobny problem. Nie uwierzono mi nawet wtedy, gdy opisałem jak wygląda banalne przecież ćwiczenie. A że nikt nawet nie pokusił się by spróbować to już inna bajka. W każdym razie teraz uważniej doberam towarzystwo z którym rozmawiam na temat takich "nadnaturalnych hiper zdolności" Smile

borowiak